W niedzielę 24 czerwca z Kozienic wystartował kolejny rajd kultowych motorowerów PRL-u „Złap iskrę po raz III”, w czasie którego mogliśmy zobaczyć takie maszyny jak: Jawki, Romety, Komary, Ogary czy Simsony. Mimo ulewy, która zaczęła się tuż po starcie było dużo zabawy, ciekawych wyzwań, a uczestników nie opuszczały dobre humory.
- W tym roku było nowe miejsce, nowe możliwości i nowi zainteresowani, z czego się bardzo cieszymy ponieważ pasja motorowerowa cały czas się rozwija. Dzisiaj wystartowało 34 osoby, a niektórzy przyjechali aż zza Rzeszowa. W tamtym roku dla porównania było to 26 uczestników – mówił organizator imprezy Artur Łuczak.
Miejsce startu, meta i biuro zawodów w odróżnieniu od wcześniejszych odsłon „Złap Iskrę” znajdowało się na terenie Ośrodka Rekreacji i Turystyki KCRiS nad kozienickim jeziorem. – Chcieliśmy wyjść z undergroundu. Do tej pory startowaliśmy z Wólki Tyrzyńskiej spod mojego domu, ale za mało osób o nas wiedziało. Natomiast tutaj w centrum Kozienic możemy pokazać co robimy i jak fantastyczną pasję uprawiamy – tłumaczył Artur Łuczak.
Ta edycja różniła się od poprzednich również ze względu na pogodę, która tego dnia była bezlitosna. Niedługo po rozpoczęciu rajdu zerwał się na ulewny deszcz. W takiej aurze łapanie iskry naprawdę nie było łatwe. Część uczestników nie pokonało całej trasy biegnącej od Kozienic przez Świerże Górne, Chinów, Łuczynów, Kociołki i z powrotem do ośrodka KCRiS nad jeziorem. Byli jednak tacy, którzy nie dość, że przejechali ponad 60 km po drogach asfaltowych i szutrowych, to jeszcze po drodze zbierali punkty w czasie różnego rodzaju prób. Była m.in.: jazda motorowerem na czas, wymiana dętki w motorowerze i slalom między oponami z piciem oranżady.
Natomiast pierwszą próbą, za którą na starcie można było dostać 10 punktów było odpalenie swojej maszyny w czasie krótszym niż 10 sekund, co w przypadku PRL-owskich klasyków wcale nie jest takie oczywiste.
Po zakończonym rajdzie uczestnicy mogli podjąć jeszcze jedno wyzwanie jakim był wyścig crosscountry. Do pokonania było pięć okrążeń po specjalnie wyznaczonej trasie na terenie Ośrodka Rekreacji i Turystyki nad jeziorem. Wygrywał oczywiście ten, kto ukończył wyścig jako pierwszy. Walka była zacięta, a żaden z kierowców nie oszczędzał swojego sprzętu o czym świadczył unoszący się w powietrzu zapach palonych sprzęgieł. Jednak najlepszy okazał się Jakub Madej.
Na ostatnich metrach wyścigu pojazd Jakuba Madeja odmówił mu posłuszeństwa i musiał on dobiec na metę o własnych siłach.
Na zwycięzców w poszczególnych kategoriach jak co roku czekały oryginalne trofea wykonane z części od motorowerów. Ponadto każdy z nich otrzymał upominki od gminy Kozienice wspierającej imprezę.
W czasie całego rajdu najwięcej punktów zebrał Tomasz Kęska i to on w tym roku stanął na najwyższym miejscu podium.
Głównym organizatorem rajdu był Kozienicki Klub Motorowy. Jak podkreślają organizatorzy ich marzeniem jest, żeby kiedyś odbyło się „Złap Iskrę po raz 60”, a może nawet setny, dlatego w kolejnych latach możemy spodziewać się kolejnych edycji tej wspaniałej imprezy. Nam nie pozostaje natomiast nic innego jak tylko zachęcić każdego kto posiada jakiegoś klasyka z PRL-u, aby dołączył do grona ludzi bardzo pozytywnie zakręconych.
![]() |